Wydana w połowie dziewiętnastego wieku powieść amerykańskiego pisarza Hermana Melville'a musiała czekać prawie sto lat, aby dostać się do literackiego kanonu klasyki światowej. Początkowo nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem zarówno ze strony czytelników jak i krytyki literackiej. Mowa o "Moby Dicku" - książce, która dziś doczekała się nie tylko czytelniczego uznania, ale również recepcji w postaci filmowej (najbardziej znana adaptacja pochodzi z roku 1956, w rolę Ahaba wcielił się wówczas Gergory Peck).
Na początku powieści poznajemy jednego z głównych bohaterów, będącego jednocześnie postacią, która relacjonuje wydarzenia. Jest nim, noszący biblijne imię, marynarz mający za sobą kilka wypraw morskich o charakterze handlowym. Izmael, bo o nim mowa, wprowadza czytelnika w świat wielorybniczego rzemiosła z niezwykłą skrupulatnością - dzieli się swoją wiedzą o klasyfikacji i opisie wielorybów, w toku dalszej narracji opowiada o proweniencji wielorybnictwa, jednocześnie relacjonując kolejne etapy wyprawy, której przewodzi, sprawiający wrażenie szaleńca, kapitan Ahab.
Zanim jednak główny bohater wstąpi na pokład Pequoda, statku dowodzonego przez Ahaba, i zacznie się snuć w atmosferze obłędu spowijającego postać kapitana, przeżyje chwile grozy związane z noclegiem w nadbrzeżnej karczmie. Tu bowiem pozna swojego przyszłego towarzysza podróży - kanibala o imieniu Queequeg. A poznają się... w łóżku. Z braku wolnych miejsc noclegowych właściciel oberży proponuje Izmaelowi nocleg na niewygodnej ławie, lub wspólne łóżko z dość nietypowym gościem. Izmael nie wie, że jego nocny towarzysz w trakcie wielorybniczych wypraw para się także dość kontrowersyjnym zajęciem, którego efektem są zabalsamowane głowy ludzkie, sprzedawane przez Queequega wśród nadbrzeżnej ludności i cieszące się dużym powodzeniem. Zmęczony Izmael rezygnuje z ławy i postanawia spędzić noc w wygodnym łóżku, mimo absolutnej niewiedzy na temat swojego współlokatora. Wsuwa się pod kołdrę i czeka. I tutaj następuje szereg pomieszanych z grozą sytuacji komicznych, które pozwalają stwierdzić, że Melville jest doskonałym kreatorem komizmu sytuacyjnego. Izmael natomiast swoją nocną przygodę z nietypowym towarzyszem ostatecznie kończy znakomitym bon motem: "Lepiej spać z trzeźwym kanibalem niż z pijanym chrześcijaninem".
Jednak im dalej w tok narracji, tym jest coraz mniej zabawnie. Rejs Pequoda, początkowo wykazujący symptomy zwykłej wyprawy wielorybniczej, okazuje się w gruncie rzeczy wyprawą mającą jeden cel nadrzędny. Celem tym jest zabicie legendarnego wieloryba, nazwanego Moby Dickiem. Ogromny biały wieloryb jest obsesją kapitana statku. Ahab w niegdysiejszej potyczce z kaszalotem stracił nogę, odtąd spotkanie i zabicie Moby Dicka stało się jego osobistą misją. Owładnięty chęcią zemsty, swoją nienawiść pragnie zaszczepić także wśród załogi. Jest jednak na tyle przebiegły, że wie, iż sama jego charyzma nie wystarczy, aby przekonać załogę. Uważając, że "trwałym, podstawowym stanem pospolitego człeka jest niskość pobudek", podsyca nastroje wśród załogi wizją bogactwa. Robi to na tyle skutecznie, że jedyną osobą, która nie ulega jego wpływowi, jest pierwszy oficer - Starbuck.
Kiedy jednak wyprawa zbliża się do swojego punktu kulminacyjnego następuje jedna z kluczowych scen powieści, która nadaje demonicznemu Ahabowi nieco ludzkiego oblicza. Kapitan okazuje się nie tylko szaleńcem owładniętym chęcią zemsty, ale też postacią tragiczną. Czterdzieści ostatnich lat jego życia upłynęło na ciągłej pogoni za Moby Dickiem i jak sam twierdzi były to lata samotności, ciągłej udręki, wyrzeczeń, lata przepełnione gniewem i nienawiścią. Sam widzi bezsens celu, który obrał. Zaszedł już jednak za daleko, by w przededniu starcia z Moby Dickiem porzucić cel, który stał się sensem jego życia. Jego życiowa obsesja zakleszczyła go do tego stopnia, że stał się jej ofiarą. Ofiarą w sensie dosłownym, bo Ahab w starciu z wielorybem ginie, ale też ofiarą w sensie psychicznym, bo obsesja zabicia Moby Dicka zabija w nim racjonalne myślenie. Owładnięty złą namiętnością nie dopuszcza do siebie głosu rozsądku, który nakazywałby zaniechanie pogoni za wielorybem i powrót do domu, a tym samym zagwarantowałby przeżycie reszty załogi. Ahab jednak odrzuca głos rozsądku, odrzuca rady Starbucka i powieść kończy się katastrofą, którą przeżywa tylko Izmael.
Jak już wspomniałam, powieść Melville'a ma już swoje zasłużone miejsce w kanonie klasyki literatury światowej. A z klasyką zwykle jest tak, że rzadko się po nią sięga. Po tę powieść warto jednak sięgnąć z kilku względów. Przede wszystkim poprzez kontekst egzystencjalny jest to książka stale aktualna. Jak na powieść dziewiętnastowieczną pod względem konstrukcyjnym jest to tekst nowatorski, dziś jednak czyta się go jak kawał dobrej tradycyjnej prozy. Ponadto w czasie lektury nie da się uciec od skojarzeń biblijnych, a także chrześcijańskiej symboliki. Więc jakby ktoś miał ochotę na komparatystyczne czytanie - również warta polecenia.
Herman Melville, Moby Dick czyli Biały Wieloryb, Wydawnictwo Glob, Szczecin 1987, t. 1-2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz