Robert Bloch jest amerykańskim pisarzem - przede
wszystkim autorem kryminałów, horrorów i powieści science-fiction. Jego
pierwsze opowiadania pod względem stylistycznym w dużej mierze nawiązują do
twórczości Lovecrafta. Z czasem jednak Bloch wypracował swój styl, a jego
pomysły wielokrotnie były wykorzystywane przez świat telewizyjno-filmowy.
Najbardziej popularna ekranizacja, to oczywiście kinowa wersja jego powieści
pt. „Psychoza”.
Zanim jednak
doszło do ekranizacji, a wcześniej do napisania powieści przez Blocha, w małej
miejscowości w Stanach Zjednoczonych mieszkańcy przeżyli szok, kiedy
dowiedzieli się czym naprawdę zajmuje się Ed Gein – miejscowy dziwak i odludek.
Okazało się, że od wielu lat na własną rękę „ekshumował” groby, z ciał wyrabiał
w najlepszym wypadku różnego rodzaju akcesoria, a na pytanie śledczych w jakim
celu to robił odpowiedział z rozbrajającą szczerością, że po prostu „chciał sprawdzić
jak to działa”. Ponadto w toku dalszego śledztwa wyszło, że Gein nie tylko
rozkopywał groby, ale też był powodem licznych zaginięć i morderstw kobiet z
okolicy.
Ta historia
wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami małej miejscowości, pisały o tym gazety,
relacjonowała telewizja, usłyszał o niej także Bloch. Ed Gein stał się więc
pierwowzorem postaci Normana Batesa w „Psychozie”.
Fabułę
rozpoczyna opis wyglądu domu Batesa, który robi wrażenie staromodnego, trochę
przerażającego i dającego poczucie zatrzymania czasu kilka dekad temu. Obok
domu znajduje się motel, ale z racji wybudowania autostrady potencjalni gości
zwykle omijają to miejsce mknąc dalej do oddalonego o ok. 30 km miasteczka.
Zjeżdżają tylko ci, którzy zbłądzili lub faktycznie są zmęczeni. Do tych
pierwszych zalicza się Mary Crane, która nie tylko zgubiła drogę, ale też
popełniła błąd kradnąc czterdzieści tysięcy dolarów. Błędem okazał się także
nocleg w motelu Batesa, ponieważ Mary zostaje w brutalny sposób zabita (słynna
scena pod prysznicem z filmu Hitchcocka, wykreowana według zasady suspensu, w
książce obejmuje zaledwie trzy szybkie, jak dźgnięcie nożem, zdania: „Mary
głośno krzyknęła. W tym momencie zasłona rozsunęła się szerzej, a w kłębach
pary pojawiła się dłoń trzymająca rzeźnicki nóż. W chwilę później nóż uciął jej
krzyk. I głowę”.).
Kto zabił
Mary? Norman Bates czy jego matka, z którą momentami histerycznie rozmawia? Czy
w ogóle jest jakaś matka? Właściwie po filmie Hitchcocka zadawanie takich pytań
w trakcie lektury nie ma sensu, ale abstrahując od filmu mistrza suspensu,
pierwsi czytelnicy „Psychozy”, nie mogący znać jeszcze ekranizacji, z pewnością
takie pytania sobie zadawali. Książka w ogóle jest tak skonstruowana, aby do
takich pytań prowokować. Co więcej, gatunkowo to klasyczny kryminał z
elementami noir – tłem dla kluczowych scen rozgrywanych w posiadłości
Batesa jest mrok, deszcz i przeszywające zachmurzone niebo błyskawice. Mamy tu
także elementy z powieści drogi, ale przede wszystkim bardzo wyraźnie został tu
rozbudowany przez autora aspekt psychologiczny. Najbardziej widoczny w kreacji
postaci Normana Batesa.
Czy utwór ma
jakieś przesłanie? Czy to tylko wstrząsająca historia dla czytelników lubiących
opowieści z dreszczykiem? Ma. Dość banalne i oczywiste, ale w duchu oddźwięku
jakie wywołały wydarzenia związane z Edem Geinem. Nikt się nie spodziewał, że
ktoś taki jak Ed, osoba, której mimo przypisywanego dziwactwa, chętnie
powierzano dzieci do opieki, może okazać się tak patologicznym mordercą. I o
tym w dużej mierze jest też ta książka, o tym, że z pozoru normalne osoby
zdolne są do czynów, o które nikt zupełnie je nie podejrzewa. I o tym, że czyny
tych osób zawsze będą powodować szok w ich najbliższym otoczeniu. Ten aspekt
został poruszony także w charakterze postaci Mary Crane – nikt się nie
spodziewał, zwłaszcza jej siostra i narzeczony, że zdolna jest do kradzieży
pieniędzy. A przecież, jak mówi jedna z postaci w powieści: „Nikt z nas nie
jest tak naprawdę w pełni normalny”.
R. Bloch, Psychoza, przeł. E. Spirydowicz,
Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1999.