Klasyka literatury. Opiewa się ją często sloganem, który
mówi, że jest to kanon dzieł, których zwykle się nie czyta. Ile w tym jest prawdy,
a ile westchnienia nad ogólnym stanem czytelnictwa? Trudno powiedzieć. Faktem
natomiast jest, że wielu dzieł wyjętych z kontekstu epoki nie da się czytać z
przyjemnością towarzyszącą lekturze książek współczesnych. Jednakże nie jest to
też regułą, bo klasyka bywa często ponadczasowa - wówczas gdy porusza
problematykę uniwersalną, aktualną w każdym czasie. Komedie Moliera śmieszą
również dziś, spostrzeżenia Orwella wciąż są aktualne, historie Szekspira
wzruszają nadal, a opowieści Poego budzą ten sam rodzaj dreszczyku, co
współczesne dzieła z gatunku grozy. Czy „Lochy Watykanu” Andre Gide’a należą do
tego drugiego rodzaju dzieł klasycznych i aktualnych zarazem? Biorąc pod uwagę
tematykę – tak. Biorąc pod uwagę przyjemność z lektury – również.
Główne tematy, które porusza
autor to: obłuda i interesowność dostojników kościelnych, konflikt na linii
Kościół – masoneria, religijna obyczajowość, którą ciętym ostrzem satyry
ośmiesza oraz obraz ówczesnego mieszczaństwa. Jako ciekawostkę należy dodać, że
ze względu na powyższą tematykę powieść Gide’a uznano tuż po wydaniu za
obrazoburczą i niemoralną. Dziś uznawana jest za klasykę. Jak na czasy
współczesne amoralności w niej wręcz zbyt mało, ale kto wie, być może nie jeden
religijny fanatyzm rzuciłby ją chętnie na stos.
Póki co żadne stosy jej nie grożą
więc poczytajmy. A zaczyna się tak: zagorzały przeciwnik Kościoła, zatwardziały
ateista i umysł naukowy Antym Armand-Dubois doznaje nagle oświecenia
(zaciemnienia?) – śni mu się w niezwykłym śnie Matka Boska. Ów sen staje się
przyczynkiem do jego nawrócenia, które odbija się głośnym echem zarówno w
środowisku ateistów jak i dostojników kościelnych. Przy czym przez jednych
uważane jest za świadectwo głupoty, przez innych wręcz przeciwnie – świadectwo
mądrości i łaski bożej. Co dalej z Antymem? Po zdawkowych informacjach o jego
szybkim ubóstwie spowodowanym utraceniem poszanowania w loży masońskiej
przechodzimy dalej. Do kolejnego wątku.
Bo po pierwszej historii
następuje kolejna. I jest to charakterystyczny element konstrukcyjny całej
powieści. Gide bowiem prowadzi narrację wielowątkowo. Spoiwem poszczególnych
wątków jest fakt, że ogniskują się one wokół losów jednej rodziny. Autor jednak
dokonuje przeskoków od jednego bohatera do drugiego i zdaje się mu towarzyszyć
w jego poczynaniach. Ale tylko przez jeden rozdział. Następny, to już kolejny
bohater. A że powiązani są oni więzami krwi oczywistym jest fakt zazębiania się
poszczególnych historii ze sobą. Wychodzą dzięki temu interesujące rzeczy.
Czytelnik może zaobserwować jak zdarzenia znaczące pierwotnie zupełnie co
innego zaczynają nabierać nowego znaczenia poprzez interpretację osoby nie
znającej wszystkich szczegółów towarzyszących owemu zdarzeniu. Opowiadane
historie obfitują w sytuacje komiczne stąd nie sposób traktować ich nie inaczej
jak swoistego rodzaju komedię, nie zapominając, że są one także satyrą.
Jednak do czasu. Powieść Gide’a w
pewnym momencie dochodzi do punktu tragicznego, od którego książkę można
traktować w kategoriach tragizmu, ale też i wątku o zabarwieniu kryminalnym.
Dochodzi do morderstwa. Podobnego do tego ze „Zbrodni i kary”. Brakuje
wyraźnego motywu, czy to rabunkowego, czy wynikłego z chęci jakiejś zemsty.
Jeśli o jakimś motywie można mówić to zadziałała chyba tylko chęć spróbowania
czym może być zabicie drugiego człowieka. Zadziałał impuls i przypadek. Myśl o
zabójstwie pojawiła się nagle, ofiarą stał się przypadkowy człowiek. Po komedii
następuje więc chwila na refleksję – nad rolą przypadku w życiu, nad kruchością
życia, bezsensownością niektórych zdarzeń oraz możliwością mistyfikacji i
przedstawiania wydarzeń niezgodnie z rzeczywistością. „Lochy Watykanu” pokazują
jak nieuchwytna może być prawdziwa sekwencja zdarzeń, jak kreowanie poglądu na
dany temat może opierać się na pozorach i jak te pozory sprawiają, że
sięgnięcie głębiej może być utrudnione. Komedia? Tragedia? „Lochy Watykanu” –
lektura jak najbardziej typu two in one.
A. Gide, Lochy Watykanu, przeł. T. Boy-Żeleński, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelni”, Warszawa 1999.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz