środa, 21 maja 2014

Diabły w Moskwie


O „Mistrzu i Małgorzacie” zwykło się mówić, że jest to jedna z ważniejszych powieści dwudziestego wieku. Należy także dodać, że jest to również najważniejsza książka Michaiła Bułhakowa, nie tylko na tle całej twórczości pisarza, ale także jako utwór, któremu autor poświęcał szczególną uwagę. Uważał go za dzieło swojego życia, pisane przez dwanaście lat i poprawiane niemalże do samej śmierci, w którym zawarł nie tylko główną myśl, ale i rzeczywiste przeżycia, ubrane w kostium powieściowy. „Mistrz i Małgorzata” jest więc utworem z kluczem, który dla znających kontekst jego powstania, jest dosyć prosty do odnalezienia. Przede wszystkim jednak jest to powieść o uniwersalnym przesłaniu, którego nie przykrywają autorskie rozliczenia z trudami życia. Co więcej, ubrane w fantastyczne szaty, tworzą magiczną rzeczywistość, w której wszystko jest możliwe.

Rzecz dzieje się w Moskwie, rozpoczyna się pewnego upalnego wiosennego dnia. Między redaktorem literackiego czasopisma, a młodym poetą toczy się dyskusja na tematy około religijne. Redaktorem jest Michał Aleksandrowicz Berlioz, a poetą Iwan Nikołajewicz Ponyriow, publikujący pod pseudonimem Bezdomny. Do rozmowy dwóch interlokutorów włącza się trzecia osoba – dziwnie, wręcz nieziemsko, wyglądający mężczyzna, który przepowiada Berliozowi szybką i niechybną śmierć. Niedowierzanie redaktora jest tak ogromne, jak po fakcie jego śmierci zaskoczenie i zgroza, którą poczuł Bezdomny. Poeta pragnąc złapać enigmatycznego mężczyznę, w którym rozpoznał jakąś dziwną siłę nieczystą, zostaje odebrany przez otoczenie jako wariat. Jego szaleństwo potwierdza także lekarz toteż Iwan Nikołajewicz Ponyriow zostaje zamknięty w szpitalu dla chorych umysłowo. Tymczasem w mieście zaczynają się dziać rzeczy zgoła dziwne i niewytłumaczalne: pieniądze zamieniają się w niepotrzebne śmieci, po ulicach biegają roznegliżowane kobiety, czarny kot kupuje bilet w tramwaju, pewna niewiasta przemienia się w czarownicę i ulatuje przez okno na miotle, jeden delikwent w enigmatyczny sposób przenosi się w okamgnieniu w miejsce oddalone o tysiące kilometrów... A wszystko to, jak się okazuje, dzieje się za sprawą diabła, który wraz ze swoją przerażającą świtą zatrzymał się w Moskwie i postanowił trochę namieszać w życiu jej mieszkańców.

Zamieszanie, które udało się diabłu wywołać, paraliżuje życie miasta, co świadczy o mocy oddziaływania zjawisk irracjonalnych na ogólną świadomość danej społeczności. Strach i szaleństwo kładzie się cieniem nad całym miastem. Diabelski korowód zdaje się jednak bawić wyśmienicie. Sceneria jego zabawy dodatkowo skąpana jest w mrokach nocy, rozpraszanej blaskiem księżyca, co tworzy specyficzny klimat tajemniczości i grozy. Stąd można w powieści odnaleźć motywy i rekwizyty wykorzystywane w takim gatunku jak horror. Jednak atmosfera ciągłej zabawy, humorystyczne scenki i dialogi, sprawiają, że w trakcie lektury bardziej odczuwa się atmosferę radości niż strach i grozę. Bułhakow wykorzystuje także motywy dobrze znane we współczesnej mu literaturze. Mamy więc tu scenę balu, który odbywa się u szatana oraz wagę przypisaną do motywu księgi, rozumianej tu jako rekwizyt mający duży wpływ na losy świata i jego historię. Kreacyjna moc słowa, zawartego w księdze, jest ogromna. Słowo może nie tylko stwarzać kanoniczną wersję historii, ale mieszać to co realne z tym co nieziemskie bądź fikcyjne. Przekonuje się o tym tytułowy Mistrz. Świadomość tę posiada także jego ukochana Małgorzata, która zrobi wszystko, aby zachować rękopisy swego kochanka i mentora. Księga ma tu jednak również inne znaczenie. To nie tylko zapisane kartki, ale przede wszystkim historia, która została na nich zapisana. Dlatego też zniszczenie rękopisu nie jest dla Mistrza tragedią, historia istnieje w jego głowie. Spalenie księgi ma w powieści także wymiar metaforyczny, jest symbolem porzucenia starego i rozpoczęcia nowego życia.

Powieść ma kilka wątków. Do głównych należy zaliczyć: miłość Mistrza i Małgorzaty oraz historię Jeszui, czyli Jezusa Chrystusa. Główna myśl, która wyłania się z powieści, jest natomiast następująca: bez względu na historyczne zawirowania, nawet jeśli opatrzone są stygmatem tajemniczości i irracjonalności, świat podążą swoim stałym, niezmiennym rytmem. Zdarzenia bywają zapominane, a w tym całym pozornym chaosie jest jednak porządek, konsekwencja i powtarzalność: „[...] wszystko będzie tak, jak być powinno...” – mówi tytułowa bohaterka na koniec historii i powieści.

Z czytaniem klasyki bywa różnie. A zwłaszcza z wrażeniami z jej lektury. Bywa, że dany klasyk okazuje się niemiłosiernie nudny, nie wciągający i trudny do zrozumienia. Przy czytaniu „Mistrza i Małgorzaty” uczucie znużenia towarzyszyło mi tylko na początku. Mniej więcej w połowie, przy drugiej części, byłam już zaczytana totalnie. Na uznanie z pewnością zasługują przedstawione z niezwykłym rozmachem sceny balu, czy lotu Małgorzaty nad miastem. Do tego oryginalne i kolorowe postacie, przedstawione w niekonwencjonalnych sytuacjach. „Mistrz i Małgorzata” to nie tylko klasyk, ale barwna i wciągająca lektura, która porywa atmosferą, historią i postaciami. Zdecydowanie warta przeczytania. 


M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, przeł. I. Lewandowska, W. Dąbrowski, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 1990.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz