Najnowsza książka Jonathana Carrolla nosi tytuł „Kąpiąc
lwa”. Pisarz, bardziej niż kiedykolwiek, pozwolił sobie na umieszczenie
praktycznie całej akcji powyższej powieści w rzeczywistości onirycznej.
Totalnie zamazał granicę między jawą i snem. Przyglądając się twórczości
Carrolla można stwierdzić, że każda jego powieść opiera się na podobnym
schemacie, poszczególni bohaterowie występują w różnych książkach, a
fantastyczna rzeczywistość nosi znamiona w równym stopniu prawdopodobieństwa,
jak i fantazji. Jednakże jeśli zechcieć poszukać tytułu, który najbardziej
nawiązuje do ostatniej powieści Carrolla, to okazuje się nim być tytuł „Kości
księżyca”. Wprawdzie w „Kościach księżyca” rzeczywistość dosyć płynnie przenika
się ze snem i jedno nie dominuje drugiego, ale marzenie senne odgrywa tu nie
mniejszą rolę niż właśnie w książce zatytułowanej „Kąpiąc lwa”.
Główną bohaterką jest Cullen. To kobieta spełniona zarówno
na gruncie zawodowym jak i rodzinnym. Ma wspaniałego męża, córeczkę i oddanego
przyjaciela. Jednak od pewnego czasu zaczynają męczyć ją dziwne sny. Śni o
olbrzymich zwierzętach i dość groteskowych stworach. Dziwności dodaje fakt, iż
sny mają charakter seryjny. Cullen ma wrażenie, że śni się jej jakaś historia,
a każdy kolejny sen jest jak kolejny odcinek serialu, bądź rozdział czytanej
książki. Okazuje się także, że ma ona do spełnienia pewną misję, której
elementem jest odnalezienie enigmatycznych kości księżyca. Z czasem jednak owe
sny zaczynają ją przerażać. Nie tylko swoją powtarzalnością, ale faktem
przenikania pewnych sennych aspektów do jej życia codziennego, które powoli
zaczyna zmieniać się w koszmar.
Carroll po raz kolejny utwierdza swoją pozycję jako
pisarza oscylującego wokół realizmu magicznego. Potwierdza także moje
przekonanie, że jest to pisarz o nieograniczonej wyobraźni. Objawia się to
poprzez eksplorowanie różnych płaszczyzn jako miejsc do poprowadzenia akcji
powieści. Sen, życie po śmierci – są to rejony, w których zazwyczaj dzieje się
akcja jego utworów. Zawsze jednak mają one jakieś odniesienie do
rzeczywistości. Zazwyczaj jest to przenikanie się poszczególnych elementów z
różnych płaszczyzn. U Carrolla normalne jest to, że stwory ze snu nagle mogą
zostać zobaczone w zwykłym świecie. Normalne jest także to, że jego bohaterowie
posiadają niezwykłe moce, których używają nie tylko w wyimaginowanym świecie,
ale i w tym realnym. Jego wyobraźnia objawia się także w płaszczyźnie
językowej. Wystarczy przyjrzeć się tylko tytułom jego książek – niemal
wszystkie są ładne, oryginalne i poetyckie. Również takie są imiona i nazwy
miejsc pojawiające się w jego pisarstwie.
Mimo całej sympatii do twórczości Carrolla muszę jednak stwierdzić, że
„Kości księżyca” są jedną z jego słabszych powieści. Natomiast jedną z
najlepszych – niezmiennie - jest „Kraina Chichów”.
J. Carroll, Kości księżyca, przeł. Z. Batko,
Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1997.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz